niedziela, 7 lipca 2013

70 lat temu na Kresach Południowo-Wschodnich

Ofiary zbrodni w Lipnikach
W latach II wojny światowej na terenach Wołynia i Małopolski Wschodniej oddziały Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) wraz z miejscową ludnością wymordowało kilkadziesiąt tysięcy Polaków – mężczyzn, kobiet i dzieci. Apogeum okrutnych mordów przypadło na lipiec 1943 roku.

Państwo polskie kształtowało swoje granice w walkach między innymi z Zachodnioukraińską Republiką Ludową – walki toczono głównie o Lwów. Późniejszy sojusz z Ukraińską Republiką Ludową Semena Petlury zakończył się po traktacie ryskim. W II RP Ukraińcy (zwani też Rusinami) stanowili 14% ludności, a na terenach Wołynia nawet 60%. Ich stosunek do państwa polskiego był w dużej części wrogi – w latach 20. podejmowano nieudane próby zamachów na Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego i prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego. Utworzona w 1929 r. OUN, na której czele stanął Stepan Bandera (dzisiaj dla mieszkańców zachodniej Ukrainy bohater narodowy) przyjął faszystowską doktrynę Dmytro Doncowa, zakładającą „twórczą przemoc” oraz walkę o niepodległą Ukrainę poprzez czystki etniczne. OUN przeprowadziła m.in. udany zamach na ministra spraw wewnętrznych Bolesława Pierackiego, mordowała również Ukraińców, którzy próbowali na drodze pokojowej układać się z władzami polskimi.

Tereny ludobójstwa Polaków
Po agresji sowieckiej 17 września 1939 r. ukraińscy komuniści i nacjonaliści atakowali wycofujące się wojska polskie oraz oddziały policji, dokonywały również mordów i rabunków na osobach cywilnych. Wkroczenie Armii Czerwonej przerwało takie działania. Po napaści Niemiec na ZSRS w 1941 r. jako pierwsze do Lwowa wkroczyły bataliony Abwehry „Nachtigall” i „Roland” złożone z Ukraińców. Działacze OUN opanowali radiostację i nadali komunikat o powołaniu rządu ukraińskiego na czele z Jarosławem Stećką. Rozpoczęli również mordowanie Żydów. Po wkroczeniu Niemców, członków rządu oraz Banderę internowano. Niemcy nie chcieli państwa ukraińskiego, ale utworzyli oddziały ukraińskiej policji, a potem także dywizję SS „Galizien”.

Kolejna fala mordów nadeszła w drugiej połowie 1942 r. – na terenach Wołynia mordowano wtedy poszczególne „niewygodne” rodziny i osoby. W lutym 1943 r. na III Konferencji OUN zapadła decyzja wymordowania wszystkich Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Pierwszy masowy mord miał miejsce 9 lutego 1943 r. – sotnia UPA pod dowództwem Hryhorija Perehijniaka, udająca partyzantów sowieckich wymordowała siekierami 150 mieszkańców kolonii Parośla. Od tego czasu liczba mordów rosła, tym bardziej, że siły upowców zwiększyły się o dokonujących dezercji ukraińskich policjantów.

Msza grekokatolicka w dywizji SS "Galizien"
Polacy nie byli w stanie skutecznie przeciwstawić się napadom, gdyż Armia Krajowa była na Wołyniu słaba – zwalczana przez Niemców, UPA i partyzantkę sowiecką i nie mogła obronić polskiej ludności, tylko jej nieliczną część. AK podejmowała też akcje odwetowe – np. w Sahryniu rozbito znaczne siły UPA i policji ukraińskiej (w czasie ataku zginęło paru cywilów, co dziś przedstawia się jako przejaw „polskich zbrodni”). Nieliczne samoobrony zazwyczaj ulegały przewadze liczebnej napastników, wspomaganych przez miejscowych Ukraińców zbrojnych w siekiery, widły czy kosy i mordujących Polaków w sposób niebywale okrutny. Mordowano również te osoby, które były pochodzenia polskiego, ale nie umiały nawet mówić po polsku. Tragiczny los spotykał również Ukraińców, którzy pomagali Polakom, pochodzili z mieszanych rodzin czy odmówili udziału w mordach. Po wymordowaniu wszystkich mieszkańców wsie rabowano i palono. Zbrodnie odbywały się przy poparciu większości duchowieństwa prawosławnego i grekokatolickiego, zwłaszcza młodych duchownych grekokatolickich.
Zniszczony w "krwawą niedzielę"
kościół w Kisielinie

Apogeum zbrodni przypadło na niedzielę 11 lipca 1943 roku – była to tzw. „akcja na Piotra i Pawła” (prawosławna uroczystość tych świętych przypada właśnie w ten dzień). UPA zaatakowało 96 miejscowości, w 5 przypadkach atakowała kościół podczas mszy. Napady osłabły po wejściu na Wołyń Armii Czerwonej, jednak w Małopolsce Wschodniej UPA kontynuowało napady jeszcze w 1945 r.

Skutki były straszliwe. Kilka tysięcy polskich osiedli, wsi, kolonii zniknęło z powierzchni ziemi, w 1943 i 1944 r. zamordowano ok. 50-60 tys. Polaków, choć rzeczywista liczba ofiar jest bardzo trudna do ustalenia. Ocaleni uciekali do miast albo do Generalnego Gubernatorstwa. Często byli zagarniani przez Niemców i wywożeni na roboty przymusowe do Rzeszy. Zniszczeniu uległo wiele kościołów, zamordowano 95 księży.

Pomnik w Hucie Pieniackiej,
gdzie UPA spaliło kilkuset Polaków 
Dzisiaj rzeź wołyńska jest dla ogółu Polaków wydarzeniem mało znanym. Jest rugowana z podręczników historii, państwo nie podejmuje inicjatyw na rzecz jej upamiętnienia. Niektóre kręgi polityczne uważają, że sprawy Polaków bestialsko zamordowanych przez UPA mogą popsuć stosunki polsko-ukraińskie. Również w imię stosunków polsko-ukraińskich nie ma odpowiedniej polskiej reakcji, gdy na Ukrainie czci się przywódcę OUN Stepana Banderę jako bohatera walki z „okupantami sowieckimi, niemieckimi i polskimi”. A ofiary Wołynia domagają się od nas jednego: prawdy.


Za kilka dni 70. rocznica zbrodni na Wołyniu. Czy i tym razem przejdziemy nad nią w milczeniu?

Kamil Klimczak

Pierwotny tekst ukazał się w 177 numerze miesięcznika "Aspekt Polski" oraz na portalu narodowcy.net.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz