Ofiary zbrodni w Lipnikach |
W latach II wojny
światowej na terenach Wołynia i Małopolski Wschodniej oddziały
Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej
Powstańczej Armii (UPA) wraz z miejscową ludnością wymordowało
kilkadziesiąt tysięcy Polaków – mężczyzn, kobiet i dzieci.
Apogeum okrutnych mordów przypadło na lipiec 1943 roku.
Tereny ludobójstwa Polaków |
Po agresji sowieckiej 17
września 1939 r. ukraińscy komuniści i nacjonaliści atakowali
wycofujące się wojska polskie oraz oddziały policji, dokonywały
również mordów i rabunków na osobach cywilnych. Wkroczenie Armii
Czerwonej przerwało takie działania. Po napaści Niemiec na ZSRS w
1941 r. jako pierwsze do Lwowa wkroczyły bataliony Abwehry
„Nachtigall” i „Roland” złożone z Ukraińców. Działacze
OUN opanowali radiostację i nadali komunikat o powołaniu rządu
ukraińskiego na czele z Jarosławem Stećką. Rozpoczęli również
mordowanie Żydów. Po wkroczeniu Niemców, członków rządu oraz
Banderę internowano. Niemcy nie chcieli państwa ukraińskiego, ale
utworzyli oddziały ukraińskiej policji, a potem także dywizję SS
„Galizien”.
Kolejna fala mordów
nadeszła w drugiej połowie 1942 r. – na terenach Wołynia
mordowano wtedy poszczególne „niewygodne” rodziny i osoby. W
lutym 1943 r. na III Konferencji OUN zapadła decyzja wymordowania
wszystkich Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Pierwszy
masowy mord miał miejsce 9 lutego 1943 r. – sotnia UPA pod
dowództwem Hryhorija Perehijniaka, udająca partyzantów sowieckich
wymordowała siekierami 150 mieszkańców kolonii Parośla. Od tego
czasu liczba mordów rosła, tym bardziej, że siły upowców
zwiększyły się o dokonujących dezercji ukraińskich policjantów.
Msza grekokatolicka w dywizji SS "Galizien" |
Polacy nie byli w stanie
skutecznie przeciwstawić się napadom, gdyż Armia Krajowa była na
Wołyniu słaba – zwalczana przez Niemców, UPA i partyzantkę
sowiecką i nie mogła obronić polskiej ludności, tylko jej
nieliczną część. AK podejmowała też akcje odwetowe – np. w
Sahryniu rozbito znaczne siły UPA i policji ukraińskiej (w czasie
ataku zginęło paru cywilów, co dziś przedstawia się jako przejaw
„polskich zbrodni”). Nieliczne samoobrony zazwyczaj ulegały
przewadze liczebnej napastników, wspomaganych przez miejscowych
Ukraińców zbrojnych w siekiery, widły czy kosy i mordujących
Polaków w sposób niebywale okrutny. Mordowano również te osoby,
które były pochodzenia polskiego, ale nie umiały nawet mówić po
polsku. Tragiczny los spotykał również Ukraińców, którzy
pomagali Polakom, pochodzili z mieszanych rodzin czy odmówili
udziału w mordach. Po wymordowaniu wszystkich mieszkańców wsie
rabowano i palono. Zbrodnie odbywały się przy poparciu większości
duchowieństwa prawosławnego i grekokatolickiego, zwłaszcza młodych
duchownych grekokatolickich.
Zniszczony w "krwawą niedzielę" kościół w Kisielinie |
Apogeum zbrodni przypadło
na niedzielę 11 lipca 1943 roku – była to tzw. „akcja na Piotra i
Pawła” (prawosławna uroczystość tych świętych przypada
właśnie w ten dzień). UPA zaatakowało 96 miejscowości, w 5
przypadkach atakowała kościół podczas mszy. Napady osłabły po
wejściu na Wołyń Armii Czerwonej, jednak w Małopolsce Wschodniej
UPA kontynuowało napady jeszcze w 1945 r.
Skutki były straszliwe.
Kilka tysięcy polskich osiedli, wsi, kolonii zniknęło z
powierzchni ziemi, w 1943 i 1944 r. zamordowano ok. 50-60 tys.
Polaków, choć rzeczywista liczba ofiar jest bardzo trudna do
ustalenia. Ocaleni uciekali do miast albo do Generalnego
Gubernatorstwa. Często byli zagarniani przez Niemców i wywożeni na
roboty przymusowe do Rzeszy. Zniszczeniu uległo wiele kościołów,
zamordowano 95 księży.
Pomnik w Hucie Pieniackiej, gdzie UPA spaliło kilkuset Polaków |
Dzisiaj rzeź wołyńska
jest dla ogółu Polaków wydarzeniem mało znanym. Jest rugowana z
podręczników historii, państwo nie podejmuje inicjatyw na rzecz
jej upamiętnienia. Niektóre kręgi polityczne uważają, że sprawy
Polaków bestialsko zamordowanych przez UPA mogą popsuć stosunki
polsko-ukraińskie. Również w imię stosunków polsko-ukraińskich
nie ma odpowiedniej polskiej reakcji, gdy na Ukrainie czci się
przywódcę OUN Stepana Banderę jako bohatera walki z „okupantami
sowieckimi, niemieckimi i polskimi”. A ofiary Wołynia domagają
się od nas jednego: prawdy.
Za kilka dni 70. rocznica
zbrodni na Wołyniu. Czy i tym razem przejdziemy nad nią w
milczeniu?
Kamil Klimczak
Pierwotny tekst ukazał się w 177 numerze miesięcznika "Aspekt Polski" oraz na portalu narodowcy.net.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz