Likwidacja zbrojnej bandy, która nigdy nie starła się z Niemcami, za to napadała i rabowała miejscową ludność, była dla narodowców pilną sprawą. Bandy wrogiej rządowi RP, utworzonej przez jednego z agresorów w warunkach wojny! Większość zlikwidowanych gwardzistów to byli przedwojenni kryminaliści. W warunkach pokojowych zostaliby aresztowani. W warunkach wojny trzeba było zastosować drastyczne środki. Tym bardziej, że Komenda Główna Armii Krajowej, z niezrozumiałych powodów nie chciała przyjąć do wiadomości, że 26 aelowców to regularni bandyci i nie podjęła kroków w celu ochrony rabowanej ludności.
Gdyby po zakończeniu wojny istniało niepodległe państwo polskie, „partyzanci” GL i AL – jako kolaboranci wroga – zostaliby uznani za zdrajców państwa i Narodu Polskiego i zawiśliby na szubienicy za zbrodnie. Niestety, w kontrolowanej przez sowiecką policję polityczną Polsce „ludowej” bandyci i kolaboranci występowali w roli „kombatantów”, spotykali się z dziećmi w szkołach, byli aktywistami PPR, ORMO, zabójcami w piwnicach Mokotowa i innych miejscach zbrodni na Polakach.
Dowódcą oddziału NSZ, który dokonał likwidacji bandy, był wybitny polski oficer, szkolony do zadań specjalnych w Anglii, cichociemny ppłk Leonard Zub-Zdanowicz „Dor”. Pod Borowem zrobił to, co było jego obowiązkiem – w imieniu Narodu Polskiego i Rzeczypospolitej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz