poniedziałek, 25 lutego 2013

Sylwetki Wyklętych: Król Podbeskidzia


Kpt. pil. Henryk Flame „Bartek” (1918 – 1947) – lotnik, żołnierz NSZ. Legendarny „król Podbeskidzia”. Jego żołnierze stali się ofiarami jednej z najbardziej perfidnych operacji bezpieki. On sam zginął zdradziecko zastrzelony przez milicjanta.

Henryk Flame urodził się 19 stycznia 1918 r. we Frysztacie na Zaolziu. W 1919 r. jego rodzina przeniosła się na tereny II RP do Czechowic, gdyż Zaolzie zagarnęli Czesi. Ukończył szkołę przemysłową, zdobywając zawód mechanika samolotowego. W 1936 r. zaciągnął się do wojska. Trafił do 2. Pułku Lotniczego. Z racji swojego młodego wieku i małego doświadczenia w czasie wojny 1939 r. odbył tylko jeden lot bojowy. Ewakuował się wraz z oddziałem na Węgry. Podjął próbę ucieczki z obozu internowania, został jednak schwytany i wydany Niemcom. W 1940 r. został zwolniony z niewoli. Od czasu powrotu do rodzinnych Czechowic zaangażował się w działalność konspiracyjną w szeregach Armii Krajowej. Wobec rozbicia kierownictwa miejscowej AK, skupił wokół siebie pozostałe struktury i podporządkował Narodowym Siłom Zbrojnym.

Jego oddział jako drużyna Akcji Specjalnej NSZ dokonywał licznych likwidacji zdrajców i konfidentów oraz akcji ekspropriacyjnych. W 1945 r. „Bartek” i jego żołnierze dokonali infiltracji struktur Milicji Obywatelskiej. Gdy władza komunistyczna okrzepła i zaczęła oczyszczać MO z „niepewnych elementów”, Flame wraz ze swoimi żołnierzami na nowo sformował oddział partyzancki. Oddział ten wskutek dużego napływu ochotników szybko się rozrósł i dokonywał licznych akcji przeciw aparatowi władzy operując z lasów u podnóży Baraniej Góry. 3 maja 1946 r. w Wiśle odbyła się nawet defilada oddziału „Bartka” - był to jedyny taki wypadek wśród wszystkich oddziałów II konspiracji.

Wobec braku nadziei na wojnę Zachodu z Sowietami, „Bartek” poszukiwał drogi wyjścia z konspiracji. Sytuację wykorzystał Urząd Bezpieczeństwa. Do oddziału przeniknął agent – Henryk Wendrowski „Lawina”. Przekonał on żołnierzy Flamego, że ma możliwość przerzucenia ich na Zachód. Partyzanci w kilku turach byli „przerzucani przez granicę”. W rzeczywistości wywożono ich na Dolny Śląsk, gdzie potem ich mordowano (raz wysadzono stodołę z nocującymi tam NSZ-owcami).

Henryk Flame natomiast został 1 grudnia 1947 r. zwabiony do czechowickiej restauracji, gdzie oczekiwał na niego milicjant Dadak, którego krewny zginął z rąk partyzantów „Bartka”. „Król Podbeskidzia” został zabity strzałem w plecy. Podzielił los swoich 180 podkomendnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz