wtorek, 21 maja 2013

Jego kaci w "wolnej" Polsce uniknęli kary...

Rotmistrz Witold Pilecki został zamordowany przez machinę komunistycznego terroru. Jednak jej funkcjonariusze nie byli bezimienni. Po 1989 roku podjęto kilka prób osądzenia winnych tego sądowego mordu. Niemal żaden z funkcjonariusz zbrodniczych służb nie został skazany. Ci, którzy zmarli jeszcze w PRL w dużej części nadal są gloryfikowani przez swoich epigonów spod znaku sierpa i młota. Nie doczekali się nawet symbolicznej Norymbergi.




Na czele zbrodniczej machiny stał prezydent "ludowej" Polski Bolesław Bierut, w czasie wojny regularny agent Gestapo i NKWD. W sprawie Pileckiego napisał tylko "Nie skorzystam z prawa łaski". Zrobił tak kilka tysięcy razy, m. in. w sprawach Danuty Siedzikówny "Inki" czy Stanisława Sojczyńskiego "Warszyca". Bierut zmarł w Moskwie w 1956 roku i został pochowany w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach. Spoczywa tam do dzisiaj. Był zasłużony, ale nie dla Polski, tylko dla swoich czerwonych mocodawców - dla Związku Sowieckiego. 


Inną osobą, która przyczyniła się do śmierci rotmistrza był Józef Cyrankiewiczwieloletni (1947-52, 1954-70) premier rządu PRL, który wywodził się z Polskiej Partii Socjalistycznej i w czasie II wojny światowej był więźniem Oświęcimia. Odmówił rodzinie pomocy w staraniach o ułaskawienie Pileckiego. Było mu to o tyle na rękę, że przypisywał sobie potem legendę twórcy konspiracji w Auschwitz. W rzeczywistości - jak twierdzi część więźniów obozu - Cyrankiewicz był zdrajcą i współpracował z Niemcami, wydając w ich ręce część konspiratorów. Zmarł w styczniu 1989 roku.

Śledztwo przeciwko Pileckiemu nadzorował (oraz współprowadził) Roman Romkowski (Natan Grinspan-Kikiel, na zdj. z lewej), Żyd i przedwojenny komunista, w czasie wojny walczył w sowieckich oddziałach partyzanckich na Kresach Wschodnich. Jako pomocnik Ministra Bezpieczeństwa Publicznego. Na protokołach z przesłuchań Pileckiego i jego współpracowników  zachowały się jego odręczne notatki. Padł ofiarą rozliczeń na fali destalinizacji w 1956 roku, został skazany na 15 lat więzienia, wyszedł po ośmiu. Zmarł w 1968 roku.


Pułkownik Józef Różański (właściwie Goldberg) - pracownik NKWD, skierowany do polskich służb jako kierownik Wydziału IV Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a potem dyrektor Departamentu Śledczego MBP osobiście kierował śledztwem wymierzonym w grupę Pileckiego, a także brał udział w przesłuchaniach. Do 1953 roku prowadził najważniejsze śledztwa komunistyczne, m. in. przeciwko biskupowi kieleckiemu Czesławowi Kaczmarkowi. Na fali destalinizacji skazany na 14 lat więzienia, ułaskawiony po 7 latach. Zmarł w 1981 roku.



Prokurator wojskowy podpułkownik Czesław Łapiński, kapitan Armii Krajowej (!), który w 1945 roku ochotniczo (!!!) wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego i został skierowany do sądownictwa wojskowego. Brał udział w sądach doraźnych przeciwko żołnierzom konspiracji niepodległościowej, które najczęściej kończyły się wyrokiem śmierci. Oskarżał dowódcę Konspiracyjnego Wojska Polskiego majora Stanisława Sojczyńskiego "Warszyca", a potem Witolda Pileckiego. Domagał się w napastliwy sposób kary śmierci dla rotmistrza, Marii Szelągowskiej i Tadeusza Płużańskiego. Próbie jego osądzenia przeszkodziła śmierć Łapińskiego na raka w 2004 roku.

Sędzia Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie Jan Hryckowian, również były AK-owiec, brał udział w kilku mordach sądowych i procesach pokazowych, sądził m. in. prezesa Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" płk. Jana Rzepeckiego. 15 marca 1948 roku skazał Witolda Pileckiego, Marię Szelągowską i Tadeusza Płużańskiego na śmierć. Potem pracował jako adwokat, w procesie biskupa Czesława Kaczmarka zbierał dowody przeciwko oskarżonym, zastraszał ich i zmuszał do przyznania się do winy. Zmarł w 1975 roku.

Ławnikami składu sędziowskiego byli sędziowie Józef Badecki (na zdj. z lewej) i Stefan Nowacki. Badecki, przedwojenny oficer, zasądził około 30 kar śmierci m. in. w procesie Hieronima Dekutowskiego "Zapory" i jego podkomendnych. Pracował później w Izbie Wojskowej Sądu Najwyższego (aż do 1968 roku). Zmarł w 1982 roku.

Funkcjonariusze UB Eugeniusz Chimczak i Stanisław Łyszkowski przesłuchiwali w niezwykle brutalny sposób rotmistrza Witolda Pileckiego i członków jego grupy wywiadowczej. Chimczak, jako jeden z nielicznych został w 1996 roku skazany na 7,5 roku więzienia. Kary nie odbył ze względu na zły stan zdrowia, zmarł w październiku 2012 roku. 

Marian Krawczyński i Adam Humer (naczelnik Wydziału II Departamentu Śledczego MBP), funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa przygotowali akt oskarżenia przeciwko Pileckiemu. Ten ostatni, przedwojenny komunista, w 1994 roku został skazany za wymuszanie torturami zeznań. Był specjalistą od ruchu narodowego, prowadził śledztwo Adama Doboszyńskiego i prawdopodobnie zamordował działacza Młodzieży Wszechpolskiej Tadeusza Łabędzkiego.

Wyrok śmierci zatwierdził Najwyższy Sąd Wojskowy w składzie: Kazimierz Drohomirecki, Roman Kryże i Leo Hochberg.  Kryże, przedwojenny oficer, zapisał się szczególnie krwawo w pamięci sądzonych, ukuto nawet powiedzenie "Sędzia Kryże - będą krzyże". Jeszcze w 1964 roku dokonał mordu sądowego w aferze mięsnej. Hochberg do 1968 roku pracował w "ludowym" wymiarze sprawiedliwości. Zmarł w 1978 roku, obecnie jest gloryfikowany przez Żydowski Instytut Historyczny.

Starszy sierżant Piotr Śmietański osobiście uśmiercał skazanych strzałem w tył głowy. Zamordowałlegendarnego majora Hieronima Dekutowskiego "Zaporę" i jego podkomendnych. 25 maja 1948 roku o godzinie 21:30 zamordował tzw. metodą katyńską rotmistrza Witolda Pileckiego. Zachował się protokół wykonania wyroku śmierci na Witoldzie Pileckim z podpisem Śmietańskiego. Za pozbawienie życia więźnia otrzymywał on tysiąc złotych, podczas gdy pensja nauczycielska w tym okresie wynosiła sześćset złotych. Prawdopodobnie zmarł w 1950 roku na gruźlicę. 



To tylko nieliczni funkcjonariusze zbrodniczego systemu, który mordował polskich patriotów. Jak wielu jeszcze żyje spokojnie i bezkarnie, tak jak Stefan Michnik, stalinowski sędzia i krewny redaktora naczelnego pewnej gazety? Na pewno coraz mniej... I umierają w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku..


Śpieszmy się rozliczać komunistów - tak szybko odchodzą



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz