niedziela, 24 lutego 2013

Sylwetki Wyklętych: "My nie poddamy się nigdy!"



Major Hieronim Dekutowski "Zapora" (1918-1949) - cichociemny, żołnierz AK i WiN. Legendarny dowódca partyzancki z Lubelszczyzny. Walczył z okupantem niemieckim i sowieckim. Spotkał go za to strzał w tył głowy i pochówek w nieznanym miejscu. Jego ostatnie słowa brzmiały: "My nie poddamy się nigdy!"

Był najmłodszym z dziewięciorga dzieci Jana Dekutowskiego, blacharza, członka PPS i piłsudczyka. W latach 1930-1938 uczęszczał do Państwowego Gimnazjum i Liceum imienia Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu. Jednocześnie należał do I Drużyny Harcerzy imienia generała Jana Henryka Dąbrowskiego, a następnie do II Wodnej Drużyny Harcerzy imienia generała Mariusza Zaruskiego, gdzie był drużynowym. Był też członkiem Sodalicji Mariańskiej. Od lutego 1938 pełnił funkcję drugiego przybocznego hufcowego do spraw opieki nad kronikami i izbami pamięci harcmistrza Ignacego Płonki. Po ukończeniu szkoły, w maju 1938, i nieudanym egzaminie maturalnym, pracował jako kreślarz w lasach hrabiego Artura Tarnowskiego w Budzie Stalowskiej. Maturę ostatecznie zdał 19 maja 1939 i zamierzał studiować we Lwowie, co uniemożliwiła mu agresja Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę.

Na początku września 1939 ewakuował się wraz z siostrą do Lwowa. Wstąpił do wojska jako ochotnik i walczył w obronie Lwowa. Potem, z resztkami polskich oddziałów, przeszedł 17 września na Węgry, gdzie został internowany. Po brawurowej ucieczce z obozu, przez Jugosławię i Włochy, przedostał się, w listopadzie 1939, do Francji, gdzie zgłosił się do odtwarzanej Armii Polskiej. Otrzymał przydział do 4. Pułku Piechoty 2. Dywizji Strzelców Pieszych. Od stycznia do kwietnia 1940 przebywał w szkole podoficerskiej, po ukończeniu której został awansowany do stopnia starszego strzelca. Od maja uczęszczał do Szkoły Podchorążych Piechoty w Camp de Coëtquidan, ale szkolenie przerwało rozpoczęcie działań wojennych. Walczył w szeregach 2. Dywizji Strzelców Pieszych, potem – wobec kapitulacji Francji – przeszedł granicę Szwajcarii i okrężną drogą dotarł do Wielkiej Brytanii. Do 6 stycznia 1941 służył w III batalionie I Brygady Strzelców. Po ukończeniu szkoły oficerskiej został przydzielony do plutonu czołgów w I Brygadzie Strzelców, a następnie do 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej. 24 kwietnia 1942 zgłosił się ochotniczo na przeszkolenie dywersyjne do służby w kraju. 4 marca 1943 został zaprzysiężony jako cichociemny w Audley End przez ppłk. dypl. Michała Protasewicza ps. "Rawa".

W nocy z 16 na 17 września 1943, w ramach operacji o kryptonimie "Neon 1", został zrzucony do okupowanej Polski, na placówkę "Garnek" 103 (okolice Wyszkowa). Rozkazem Naczelnego Wodza z 30 października tego roku, awansowano go do stopnia podporucznika rezerwy. Otrzymał przydział do Kedywu Okręgu AK "Lublin". Początkowo był oficerem w oddziale partyzanckim Tadeusza Kuncewicza ps. "Podkowa". Kwaterował w rejonie Hoszni Ordynackiej, skąd przeprowadził kilka udanych akcji, nie tylko osłaniających ludność Zamojszczyzny, ale nawet – nocą z 4 na 5 grudnia – spacyfikował wieś Źrebce pod Szczebrzeszynem, zabijając kilku niemieckich kolonistów. W partyzanckich kryjówkach przechowywał i uratował wielu Żydów, ściganych przez Niemców, przeprowadził też wiele akcji likwidowania konfidentów. Następnie objął dowództwo skadrowanej 4. kompanii w 9. Pułku Piechoty Legionów AK. Atakował uzbrojone wsie niemieckich osadników, walczył z wojskiem, likwidował niemieckich konfidentów, pomagał ukrywającym się Żydom, zwalczał bandytyzm. W styczniu 1944 został szefem Kedywu w Inspektoracie Rejonowym AK Lublin-Puławy i jednocześnie dowódcą oddziału dyspozycyjnego Kedywu. Dzięki połączeniu sześciu niewielkich samodzielnych jednostek AK, operujących w różnych rejonach powiatów lubelskiego i puławskiego, stworzył najliczniejszy na Lubelszczyźnie oddział partyzancki. Jego oddział, między styczniem i lipcem 1944, przeprowadził, samodzielnie i wraz z oddziałem ppor. Mariana Sikory ps. "Przepiórka", ponad 80 akcji zbrojnych przeciwko Niemcom, najwięcej spośród wszystkich jednostek okręgu lubelskiego.

Jedna z takich akcji, pod Krężnicą Okrągłą, 24 maja 1944, miała charakter regularnej bitwy. Oddział "Zapory" zaatakował z zasadzki kolumnę transportową, złożoną z 16 samochodów niemieckich, częściowo wypełnionych żołnierzami, esesmanami i żandarmerią. Wroga wspierały nawet samoloty wywiadowcze, które wiązkami granatów i ostrzałem broni maszynowej atakowały partyzantów. Tylko części niemieckiej kolumny udało się wycofać. Na placu boju hitlerowcy zostawili około 50 zabitych oraz dużą ilość uzbrojenia.

Podczas akcji "Burza", jego oddział, tworzący tym razem 1. kompanię odtworzonego 8. Pułku Piechoty Legionów AK, otrzymał zadanie objęcia ochrony sztabu Komendy Okręgu, pozostającego w konspiracji, po zajęciu Lubelszczyzny przez wojska sowieckie. 28 lipca 1944, po decyzji zwierzchników złożenia broni przez oddziały, ppor. Dekutowski rozwiązał swoją kompanię i ukrywał się, wraz z podkomendnymi, w Puławach, Lublinie i Tarnobrzegu. W sierpniu 1944 ponownie zmobilizował swój oddział na pomoc walczącej Warszawie, ale po nieudanej próbie przekroczenia Wisły, rozformował go i nadal ukrywał się na dawnych akowskich kwaterach.

W styczniu 1945 postanowił powrócić do konspiracji, tym razem skierowanej przeciwko komunistom i Sowietom. Jednym z głównych powodów było zamordowanie jego 4 byłych żołnierzy przez komendanta posterunku MO/UB w Chodlu, Abrama Taubera. W odwecie, w nocy z 5 na 6 lutego 1945, Hieronim Dekutowski rozbił ten posterunek. Po Chodlu nastąpiła odwetowa akcja UB. 7 lutego ubowcy otoczyli wieś Wały, w której – wedle doniesień aktywistów z PPR – stacjonował oddział "Zapory". Dekutowski został ranny w nogę, lecz zdołał przedrzeć się przez obławę i przedostał się, z 40 partyzantami, za San. W akcie zemsty ubowcy podpalili w Skrzyńcu dom, w którym mieszkała żona jego zastępcy, Stanisława Wnuka ps. "Opal". Po tym wydarzeniu nawiązał kontakt z Komendą Okręgu AK "Lublin", po czym objął dowództwo nad grupą dywersyjną i zaczął przeprowadzać akcje zbrojne przeciwko funkcjonariuszom NKWD, UB i MO, którzy siali terror w okolicy. Szczególnym okrucieństwem wykazywały posterunki MO w Kazimierzu Dolnym i UB w Puławach. Wiosną 1945 dowodził licznymi akcjami rozbijania posterunków MO i likwidacji funkcjonariuszy aparatu władzy. Od kwietnia do czerwca jego oddział, który liczył ponad 300 żołnierzy, w 9 grupach bojowych, dokonał słynnego rajdu, wykonując kilku brawurowych akcji. Rajd zakończył się w czerwcu, kiedy doszło do walki z grupą operacyjną UB i NKWD; partyzanci wycofali się do lasu, pozostawiając zdobyte w Janowie Lubelskim samochody.

Rozkazem Dowództwa DSZ, z 1 czerwca 1945, Hieronim Dekutowski otrzymał awans na stopień kapitana i objął dowództwo nad wszystkimi oddziałami partyzanckimi w Inspektoracie "Lublin" DSZ. Latem tego roku, na rozkaz dowództwa, złożył broń i ujawnił większość swoich żołnierzy, ale, wobec znikomych gwarancji bezpieczeństwa, sam, wraz z kilkoma podkomendnymi, ukrył się w rodzinnych stronach. W październiku dwukrotnie próbował przedostać się na Zachód przez zieloną granicę; raz jego grupa została rozbita przez UB pod Świętym Krzyżem w Górach Świętokrzyskich, za drugim razem dotarł nawet do ambasady amerykańskiej w czeskiej Pradze, ale, po aresztowaniu pozostałych członków grupy przez Czechów, wrócił do kraju, wraz z grupą repatriantów, i organizował pomoc dla uwięzionych. Jesienią 1945 został dowódcą dywersji i komendantem oddziałów partyzanckich na terenie Inspektoratu WiN "Lublin". Na przełomie lat 1945 i 1946 przeprowadził wiele akcji dywersyjnych i samoobrony w województwie lubelskim, rzeszowskim i kieleckim, w których, według oficjalnych wyliczeń, zginęło ponad 400 żołnierzy LWP (głównie KBW), ubeków i milicjantów, a także czerwonoarmistów. Scalił także kilka dzikich grup. Rozbudował swoją siatkę od Lubartowskiego na północy do Tarnobrzeskiego na południu i od Zamojszczyzny po wschodnią Kielecczyznę. Pomoc "Zaporczykom" niósł klasztor w podlubelskiej Radecznicy, gdzie odbywały się również narady partyzanckich dowódców. Hieronim Dekutowski prowadził także akcje przeciwko tzw. moskwom, czyli wsiom silnie popierającym władzę komunistyczną. Najsłynniejsza była pacyfikacja wsi Moniaki, 24 września 1946, w wyniku której spłonęło 29 zagród, a 40 zwolenników komunistów ukarano chłostą. Latem i jesienią 1946, po nasileniu działań grup pościgowych KBW i UB, został zmuszony do wzmożenia działań zbrojnych. Po wyborach w styczniu 1947 do Sejmu Ustawodawczego i ogłoszeniu w lutym amnestii, rozformował i ujawnił oddziały "Jadzinka", "Samotnego" i "Rysia". Jednak wkrótce zaprzestał tego, gdyż wielu jego żołnierzy zostało jednak aresztowanych. Wraz ze swoim zwierzchnikiem, Władysławem Siłą-Nowickim ps. "Stefan", prowadził pertraktacje z wysokimi funkcjonariuszami MBP, dotyczące warunków ujawniania się oddziałów (m.in. za cenę zwolnienia aresztowanych żołnierzy AK-WiN). W lutym 1947 formalnie zaprzestał prowadzenia akcji zbrojnych, które od pewnego czasu ograniczały się tylko do zaopatrywania oddziału i samoobrony. 22 czerwca 1947 ujawnił się, ale, zagrożony aresztowaniem, podjął, z kilkoma podkomendnymi, ponowną próbę przedostania się na Zachód. Wcześniej, 12 września 1947, wydał ostatni rozkaz, w którym przekazał dowództwo nad pozostałymi oddziałami kpt. Zdzisławowi Brońskiemu ps. "Uskok".

Ludzie "Zapory", docierając kolejno, w połowie września 1947, na punkt przerzutowy w Nysie na Opolszczyźnie, trafiali bezpośrednio w ręce katowickiego UB. Jednym z agentów, który doprowadził do aresztowania "Zapory" i jego ludzi, był jego zastępca, Stanisław Wnuk ps. "Opal". Hieronim Dekutowski wpadł 16 września. Został przewieziony do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Będzinie, w którym przebywał do 23 października 1947. Następnie trafił do centralnego więzienia MBP w Warszawie na Mokotowie. Od 19 września 1947 do 1 czerwca 1948 przechodził okrutne śledztwo.

Podczas niejawnej rozprawy, 3 listopada 1948, przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie, oprócz mjr. Dekutowskiego, na ławie oskarżonych zasiedli jego podkomendni: kpt. Stanisław Łukasik ps. "Ryś", por. Jerzy Miatkowski ps. "Zawada" – adiutant, por. Roman Groński ps. "Żbik", por. Edmund Tudruj ps. "Mundek", por. Tadeusz Pelak ps. "Junak", por. Arkadiusz Wasilewski ps. "Biały" i ich polityczny przełożony Władysław Siła-Nowicki. Oskarżeni, z powodu obawy przed odbiciem, przebrani byli w mundury Wehrmachtu. W ostatnim słowie mjr Dekutowski nie prosił o najniższy wymiar kary, ale oświadczył, że decyzję pozostawia sądowi. 15 listopada sąd skazał go na 7-krotną karę śmierci. Pozostali otrzymali podobne wyroki. Prośby o łaskę zostały odrzucone. "Zapora", wraz z podwładnymi, trafił do celi dla "kaesowców", gdzie przebywało wówczas ponad 100 osób. Na przełomie stycznia i lutego 1949 podjęli oni próbę ucieczki – postanowili wywiercić dziurę w suficie i przez strych dostać się na dach jednopiętrowych zabudowań gospodarczych, a stamtąd zjechać na powiązanych prześcieradłach i zeskoczyć na chodnik przy ulicy Rakowieckiej. Kiedy do zrealizowania planu zostało ledwie kilkanaście dni, jeden z więźniów kryminalnych uznał, że akcja jest zbyt ryzykowna i wsypał uciekinierów, licząc na złagodzenie wyroku. Hieronim Dekutowski i Władysław Siła-Nowicki trafili na kilka dni do karceru, gdzie siedzieli nago, skuci w kajdany.
7 marca 1949 wykonano na nim karę śmierci; stracono też 6 jego byłych podkomendnych.W chwili śmierci, pomimo tego, że miał tylko 30 lat, wyglądał jak starzec z siwymi włosami, wybitymi zębami, połamanymi rękami, nosem i żebrami oraz zerwanymi paznokciami. Został prawdopodobnie zabity strzałem w tył głowy przez kata z mokotowskiego więzienia, Piotra Śmietańskiego. Do dziś nie są znane miejsca pochówku "Zapory" i jego ludzi – prawdopodobnie jest to kwatera na „Łączce”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz