wtorek, 16 sierpnia 2016

Oświadczenie w sprawie upamiętnień i ulic w Łodzi

Niedawno uroczyście obchodziliśmy w Łodzi rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, które było dramatycznym aktem walki o naszą wolność u schyłku drugiej wojny światowej.

Te rocznice są okazją przyjrzenia się niektórym upamiętnieniom w naszym mieście. Przyjrzyjmy się trzem miejscom w Łodzi. Zacznijmy od małego skwerku z pomnikiem katyńskim i towarzyszącemu mu tablicami z nazwiskami pomordowanych, który znajduje się przy kościele Matki Boskiej Zwycięskiej, a który to kościół wybudowano jako votum za zwycięstwo w 1920 roku nad Sowietami. Pomnik został ufundowany ponad ćwierć wieku temu przez rodziny pomordowanych i społeczeństwo Łodzi. Pomnik niezwykle potrzebny w Łodzi, gdyż tak wielu znaczących mieszkańców naszego miasta straciło życie w wyniku zbrodni katyńskiej. Jest jednakże pewien element upamiętnienia, który od ćwierćwiecza wywołuje olbrzymi dyskomfort u każdego, kto pochyli się nad wszystkimi tablicami i dotrze do ostatniej, gdzie mowa jest o nieznanych miejscach śmierci dwunastu łodzian. Chyba trudno dociec, dlaczego twórcy pomnika zastosowali terminologię sowiecką na oznaczenie zajętych we wrześniu 1939 roku wschodnich ziem Drugiej Rzeczypospolitej, gdy czytamy o Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainie. W świetle prawa międzynarodowego była to nadal Polska!


Drugim miejscem powszechnie znanym łodzianom jest Oddział Martyrologii Muzeum Tradycji Niepodległościowych na Radogoszczu w Łodzi. Miejsce niezwykle ważne dla pamięci wszystkich mieszkańców miasta. Miejsce, w którym powinny odbywać się lekcje historii, oraz ważne patriotyczne uroczystości, by tragiczny los łodzian nie uległ zapomnieniu. Niestety od lat nad całym tym tragicznym miejscem unosi się duch sowieckiego materializmu. Kiedyś napis biegł wzdłuż wewnętrznego muru, obecnie jest przeniesiony na czarny graniastosłup bez jakichkolwiek religijnych odniesień. Zacytujmy środkową część napisu: ‘Imiona i ciała zabrał nam ogień, żyjemy tylko w waszej pamięci’. Wielu z nas czuło niesmak czytając ten napis, który jest jawnie ateistyczny. Nieżyjący biskup Bohdan Bejze napisał nawet swego czasu o tym w jednym ze swoich artykułów. Dostawiony z dala – z lewej strony – i znacznie później krzyż nie komponuje się z bryłą, na której jest napis rodem z epoki komunizmu. Właśnie jest rok obchodów 1050 rocznicy chrztu Polski, zaś w Polsce niedawno zakończyły się Światowe Dni Młodzieży, poprzedzone w Łodzi Dniami Diecezjalnymi, w których także uczestniczyli przedstawiciele władz samorządowych!

Trzecim miejscem, który skupił naszą uwagę jest wisząca od 70 lat tablica na znanym wszystkim łodzianom budynku przy Piotrkowskiej 104. Należy zadać pytanie, czy władze samorządowe podzielają jej treść, a w szczególności ten fragment: ‘Zarząd Miejski umieszcza tę tablicę jako dowód wdzięczności i hołdu obywateli miasta bohaterskim oddziałom niosącym wolność narodom ujarzmionym’. Wszyscy wiemy, że wojska sowieckie przyniosły zniewolenie Polsce w roku 1939 a następnie w roku 1945.Wojska sowieckie opuściły ostatecznie Polskę w 1993 roku. Kogo boją się dzisiaj łódzcy decydenci w Radzie Miejskiej?

Ślady z okresu sowieckiego myślenia są widoczne także w nazwach ulic. W samym centrum miasta, nieopodal budynku Rady Miejskiej, od kilkudziesięciu lat jest ulica chwaląca zbrodniarzy i ludobójców z okresu Komuny Paryskiej. Za normalnych czasów była to po prostu ulica Świętokrzyska, gdyż biegła w kierunku kościoła Podwyższenia Świętego Krzyża. Niezorientowanym pragniemy wyjaśnić, że tak zwana Komuna Paryska była ludobójczym lewackim eksperymentem na Francji, walczącej wówczas bohatersko z najazdem pruskim. Była eksperymentem niewiele różniącym się od dobrze znanych ze współczesnych mediów działań ISIS, czyli Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku. Chyba najwyższa pora powrócić do właściwej nazwy tej ulicy!

Do komunardów w 1871 roku dołączył były oficer wojsk carskich Jarosław Dąbrowski, który mocno zaangażował się w obronę tej samozwańczej zbrodniczej władzy. Dlatego też komuniści – narzucając Narodowi swoją ideologię – po wojnie zmienili ulicę Dąbrowską w ulicę Jarosława Dąbrowskiego. Tak też nazwali leżący przy tej ulicy, a niedaleko Rzgowskiej park. Może warto w roku jubileuszowym zmienić jego nazwę na Park 1050-lecia Chrztu Polski a w przyszłości uczynić z niego coś na kształt Parku Jordana w Krakowie.

Jest jeszcze jedna ulica w Łodzi, która budzi nasze wielkie wątpliwości – to ulica Roosevelta, człowieka który z pełnym wyrachowaniem sprzedał nas sowieckiej Rosji, a w czasie wojny nałożył całkowite embargo na Katyń oraz zignorował dostarczone mu wiadomości o trwającym holokauście Żydów europejskich. Zlecił także prace nad bombą atomową, więc przynajmniej pośrednio jest odpowiedzialny za dramat Hiroszimy i Nagasaki.

W zakończeniu zwracamy się do Pani Prezydent i do Rady Miejskiej o podjęcie zdecydowanych kroków w usuwaniu z przestrzeni publicznej nazw i upamiętnień, które związane są z niechlubną przeszłością okresu komunizmu.
Równocześnie apelujemy do Rady Miejskiej o powstrzymanie się z nadawaniem nazw dla dopiero powstającego Nowego Centrum Łodzi, albowiem rzucone propozycje są mało przekonywujące.

Przemysław Kicowski, Ruch Narodowy
Jan Szałowski, Unia Polityki Realnej
Jan Waliszewski, Klub im. Romana Dmowskiego

Łódź, dnia 9 sierpnia 2016 roku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz