wtorek, 3 marca 2020

Przeszedł Łódzki Marsz Wyklętych. Próba prowokacji skrajnej lewicy

1 marca, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, około 250 łodzian przemaszerowało z Placu Wolności ulicą Pomorską pod Pomnik Ofiar Komunizmu przy al. Anstadta. Uroczystości zorganizowały łódzkie środowiska patriotyczne: Klub imienia Romana Dmowskiego, Ruch Narodowy, Obóz Narodowo-Radykalny, Prawica Rzeczypospolitej, marszlodz.pl.

Obchody rozpoczęły się na Placu Wolności, wystąpieniem Jana Waliszewskiego (Klub im. Romana Dmowskiego, Akcja Narodowa).

    Po raz kolejny przejdziemy dzisiaj w Łódzkim Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Intencją dzisiejszych uroczystości jest przede wszystkim upamiętnienie tych, którzy pozostali wierni Niepodległej Rzeczypospolitej aż do ofiary życia i zdrowia. Nie jest to tylko marsz pamięci: Naród jest silny nie tylko siłą militarną czy potencjałem gospodarczym, ale również determinacją i gotowością swoich obywateli do obrony niepodległego bytu państwowego. Dlatego stajemy do udziału w dzisiejszym marszu, aby zaczerpnąć siłę od tych, którzy tę siłę wytrwania w wierności Polsce znaleźli w sobie – od tych, których dzisiaj nazywamy Żołnierzami Wyklętymi.


    W latach 1944-45 sowiecki walec przetoczył się przez Polskę, w szczególny sposób niszcząc tych, którzy starali się utrzymać polskość na terenach kresów wschodnich II Rzeczypospolitej, które decyzjami konferencji jałtańskiej miały zostać odłączone od państwa polskiego. Pamiętamy o tym, że wśród mocarstw decydujących o kształcie powojennego świata były również te, którym polski rząd zawierza dzisiaj bezpieczeństwo współczesnej Polski.

    Żołnierze Wyklęci stanęli do walki zbrojnej, ponieważ nie mieli wątpliwości, że państwo sowieckie, które zagarnia połowę ziem Rzeczypospolitej jest nowym okupantem, któremu należy się przeciwstawić, a ci, którzy wspierają tego okupanta są komunistycznymi kolaborantami. Była to ta sama forma wierności Polsce niepodległej jak tych, którzy walczyli z okupacją niemiecką i przeciwstawiali się kolaboracji z Niemcami.

    Komunistyczna propaganda przez lata nazywała Żołnierzy Wyklętych bandytami i mordercami, aby jak najbardziej zohydzić ich w oczach społeczeństwa. Tym, którzy dzisiaj stosują wobec nich te określenia wzywamy do rachunku sumienia, aby pomyśleli czy nie wpisują się w tę spuściznę komunistycznej propagandy. Przypominamy im chociażby los pomordowanych Polaków z Suwalszczyzny, z miejscowości Giby, którzy do dziś spoczywają gdzieś w bezimiennych dołach śmierci. Tych, którzy nazywają Żołnierzy Wyklętych bandytami, nie widzieliśmy nigdy wśród osób upamiętniających polskie ofiary komunizmu.

    Tym, którzy dziś apelują o „wolne sądy” przypominamy, że po 1989 roku jedynie pojedynczy zbrodniarze komunistyczni odpowiedzieli za swoje czyny. Tak: polskie sądy po 1989 roku były na tyle wolne, aby Ci, którzy w 1968 roku nie wyemigrowali z Polski, aby uniknąć odpowiedzialności karnej, doczekali końca swoich dni w spokoju, a ich pogrzeby nierzadko miały charakter ceremonii państwowej. Wymiar sprawiedliwości III RP nie sprostał osądzeniu zbrodni okresu komunizmu. W naszych sercach Żołnierze Wyklęci pozostają bohaterami wierności Rzeczypospolitej. Cześć i chwała bohaterom!


Marsz, rozwinąwszy kilkudziesięciometrową flagę ruszył kilkanaście minut po godzinie 13:00, skandując hasła „Cześć i chwała bohaterom” czy „Narodowe Siły Zbrojne – NSZ”. Na wysokości ulicy Wschodniej odbywała się blokada tzw. Obywateli RP, zlikwidowana przez policję.

Dalej marsz szedł już bez przeszkód. Uczestnicy skandowali: „Stefan Michnik do więzienia”, „Kłamstwa Michnika wyrzuć do śmietnika”, „Bóg, Honor i Ojczyzna”, „Śmierć wrogom Ojczyzny”.

Pod Pomnikiem Ofiar Komunizmu odbyła się uroczystość, w trakcie której przemówienia wygłosili: Adrian Kaczmarkiewicz (ONR), Kamil Mroczek (RN), Tomasz Głowacki (Prawica Rzeczypospolitej), Wojciech Górski (KORWiN), Kamil Klimczak (KRD). Odmówiono modlitwę, złożono kwiaty i zapalono znicze. Na zakończenie odśpiewano hymn narodowy.







 

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz